logo
Strefa architekta - logowanie
EN
DACHRYNNA
DACHRYNNA
DACHRYNNA
ZAWóD:ARCHITEKT
05.06.2025

Zestrojenie sztuk. Zawód: fotograf (architektury) cz. II

Uważam, że fotografując, czasem warto „przepuścić” obiekt przez własną wrażliwość, nawet jeśli stoi to w opozycji do przyjętych zasad. Podobnie jest z architekturą, w której nie mogłyby pojawiać się kolejne style, gdyby architekci zawsze trzymali się reguł – mówi Bartek Barczyk, uznany w środowisku fotograf architektury. Z autorem zdjęć wielu ikonicznych obiektów rozmawiała Beata Stobiecka.

Dach NOSPR; proj. Konior Studio; fot. Bartek Barczyk
Dach NOSPR; proj. Konior Studio; fot. Bartek Barczyk

Beata Stobiecka: Jak zaczęła się Pana przygoda z fotografowaniem architektury?

Bartek Barczyk: Jako fotograf Narodowej Orkiestry Symfonicznej Polskiego Radia z siedzibą w Katowicach poznałem Tomka Koniora. Jego biuro Konior Studio wygrało wtedy konkurs na budowę nowego obiektu dla orkiestry. Tomek przekonał mnie, że fotografowanie architektury może być równie fascynujące, co słuchanie muzyków klasycznych. To był chyba moment przełomowy, kiedy na nowo spojrzałem na architekturę jako sztukę, której ubranie we właściwe kadry wymaga artystycznego podejścia.

Mam zaszczyt i ogromne szczęście pracować z prawdziwymi artystami – architektami, którzy inspirują mnie jako ludzie, twórcami projektów będących dziełami współczesnej sztuki.

Co okazuje się najważniejsze w przedstawieniu tej sztuki za pomocą fotografii, która również do dziedzin sztuki jest zaliczana?

Dla mnie architektura to poezja, a nie proza. Dlatego filtruję ją przez swój świat i własne doświadczenia. Jestem fotografem poszukującym, a przy tym uzależnionym od muzyki klasycznej. Uważam, że muzyka i architektura mają wiele wspólnego: linie, rytm, fakturę... Zrozumiałem tę zależność, gdy dokumentowałem realizację siedziby NOSPR. Wychodziłem z prób orkiestry i od razu biegłem z aparatem, aby fotografować kolejne zmiany zachodzące na budowie. Dla mnie ten proces stanowił opowieść o przestrzeni przeobrażającej się w czasie. Tak jak do wykonania np. V Symfonii Mahlera potrzeba dyrygenta, orkiestry i partytury, tak stworzenie bryły jest możliwe dzięki architektowi, zespołowi projektowemu i projektowi. Zrozumiałem, że to tytaniczny wysiłek wielu ludzi składa się na ostateczny kształt obiektu. Moją rolą jest utrwalenie z udziałem światła zachodzących dzięki tej ciężkiej pracy zmian w taki sposób, żeby powstała wyczerpująca opowieść o procesie twórczym i gotowym budynku. Fotografowaniu towarzyszy wtedy myśl o potomnych.

Sądzę, że dokumentacja fotograficzna budowy powinna być niejako wpisana w koncepcję projektu. Architekci czy inwestorzy często decydują się na sesję w momencie, kiedy realizacja jest już gotowa. To wielki błąd, który można porównać do wyrzeczenia się czasu „dojrzewania” obiektu. Kontekst związany z powstawaniem budynku ma przecież ogromne znaczenie dla zrozumienia jego ostatecznej formy.

Efektem naszej współpracy z Konior Studio jest przepiękna książka Dotknąć muzyki, opowiadająca o procesie budowy nowej siedziby NOSPR, ale też pokazująca, że sztuka nie lubi podziałów ani sztywnych granic, przenika się w dźwiękach, obrazach, bryłach czy słowach.

Co oznacza „dobre przedstawienie” architektury? Czy jest to nadawanie nowej formy formie już istniejącej, czy wydobywanie najcenniejszych elementów zastanego obiektu i próba jak najwierniejszego przedstawienia całości?

Trudno wskazać jednoznaczną odpowiedź. W relacji między architekturą a fotografią – jak w życiu – wszystko zależy od sytuacji.

Kontakt między tymi dwoma dziedzinami sztuki może przerodzić się w długi romans – tak było choćby w przypadku fotografowania Pola Mokotowskiego dla pracowni WXCA. Wielokrotnie odwiedzałem to miejsce, próbując o różnych porach dnia, przy zmieniającym się świetle, jak najlepiej zamknąć w kadrze to, co wymyślili architekci. Miałem czas, żeby oswoić się z tą przestrzenią, robić zdjęcia i wracać, kiedy czułem, że można jej historię opowiedzieć lepiej. Przy dużych projektach brak pośpiechu pomaga lepiej poczuć i zrozumieć architekturę. Dla fotografa takie okoliczności są bardzo komfortowe, lecz zważywszy na tempo naszego życia, rzadko się zdarzają.

Ciekawe efekty mogą też przynieść nieoczekiwane zauroczenia. Mam na myśli warunki, w których jest bardzo mało czasu na sesję fotograficzną. Tak było choćby w przypadku zlecenia od firmy Tremend, gdy pojechałem z Magdą Federowicz-Boule na uroczyste otwarcie dworca metropolitalnego w Lublinie. Przy okazji relacji fotograficznej z wydarzenia zrobiłem serię ciekawych zdjęć architektury. Tego rodzaju sytuacje sprawiają, że trzeba działać szybko i precyzyjnie.

Kolejnym interesującym doświadczeniem była „deszczowa” sesja dla Przema Łukasika z Medusa Group. Otrzymałem telefon, że na terenie osiedla BOLKO w Bytomiu mają nastąpić zmiany i trzeba pilnie zrobić zdjęcia. Spotkałem się z Przemem w jego Bolko Lofcie. Zrobił najlepszą kawę na świecie, po czym wyjrzał za okno i powiedział, że leje deszcz. Wypiłem łyk kawy i stwierdziłem, że pięknie pada, więc warto podjąć próbę pokazania tej przestrzeni właśnie w takich warunkach. Trzeba tu dodać, że jednym z ważnych elementów koncepcji architekta była zieleń, a deszcz sprawił, że wszystko stało się soczyste.

Muzeum Historii Polski; proj. WXCA; fot. Bartek Barczyk
Muzeum Historii Polski; proj. WXCA; fot. Bartek Barczyk

Czy architekt, zamawiając sesję zdjęciową, oczekuje fotografii atrakcyjnej, czy dokumentującej?

Kiedy patrzę na architekturę, nie myślę tylko o obiekcie. Równie fascynujący jest dla mnie twórca, czyli architekt. Wszystko zaczyna się przecież w jego głowie. Pamiętam mój wyjazd do Fernanda Menisa na Teneryfę. Pojechałem tam z Marcinem Szczeliną, redaktorem naczelnym „Architecture Snob”. Fernando okazał się prawdziwym artystą – wszystko miało dla niego znaczenie i sens. Kiedy pływaliśmy w oceanie, powiedział, żebym nabrał wody w usta i poczuł jej smak. Ten niepozorny gest był dla mnie bardzo ważny, bo zrozumiałem, że aby poczuć architekturę, trzeba najpierw poznać, jak ona smakuje. Nie można tego zrobić na skróty.

Znam zasady dotyczące fotografowania architektury: proste linie, piony i poziomy, sterylne, techniczne kadry. Ja jednak dodatkowo prezentuję ją przez pryzmat własnych doświadczeń. Znaczenie może mieć wszystko, nawet film obejrzany dzień wcześniej jest w stanie wpłynąć na to, jak pokażę dane miejsce. Uważam, że fotografując, czasem warto „przepuścić” obiekt przez własną wrażliwość, nawet jeśli stoi to w opozycji do przyjętych zasad. Podobnie jest z architekturą, w której nie mogłyby pojawiać się kolejne style, gdyby architekci zawsze trzymali się reguł.

Pamiętam, jak zadzwonił do mnie Łukasz Zagała z propozycją sfotografowania w Krakowie DOT Office, przestrzeni zaprojektowanej przez Medusa Group dla Grupy Buma. Postawił jeden warunek – miałem wykonać zdjęcia, które byłyby inne niż zrobione przez fotografa architektury. Biegając z aparatem po tym miejscu, czułem się jak Luke Skywalker z Gwiezdnych Wojen, który w momencie, kiedy ma odpalić rakietę, wyłącza wszystkie systemy komputerowe i zawierza cały proces swojemu umysłowi.

Jakie warunki muszą być spełnione, aby sesja była udana? Ważniejsze jest zrozumienie między architektem a fotografem czy może próba zaskoczenia twórcy architektury przez wykonującego zdjęcie?

Odpowiedź może być jedna: potrzebujemy prawdy. Fotografując architekturę, trzeba pokazać ją taką, jaka jest, i dodatkowo wydobyć z niej esencję. Potrafią to tylko profesjonaliści, dlatego architekci zlecają sesje właśnie im. Dużo zależy też od oczekiwań – od tego, gdzie będą publikowane zdjęcia, co o danej przestrzeni chce opowiedzieć architekt oczami fotografa.

Do jakiego stopnia architekt ingeruje w kadry zdjęciowe? Kto kogo wybiera do współpracy?

Marta Sękulska-Wrońska zaproponowała mi kiedyś sfotografowanie placu Pięciu Rogów. Wokół tego projektu toczyło się wtedy wiele dyskusji, a ja miałem opowiedzieć autentyczną historię miejsca z punktu widzenia ludzi, którzy z niego korzystają. Przez wiele lat byłem fotoreporterem „Gazety Wyborczej” i właśnie ten element warsztatu – moje reporterskie oko – okazał się tu kluczowy. Zdjęcia powstały w ciągu dnia i nocą, bez użycia statywu czy obiektywu tilt-shift. Takie podejście do realizacji sesji może wywołać zawrót głowy u niektórych fotografów profesjonalnie zajmujących się uwiecznianiem architektury. Dla mnie był to sposób, aby pokazać „żywą” architekturę.

Kto kogo wybiera? Wybiera los, pomaga spotkanie, sprzyjają dobre kadry zauważone przez architekta.

Jaki rodzaj architektury najbardziej lubi Pan fotografować?

Najbardziej lubię fotografować architekturę pełną ciszy…

Biurowiec Grupy Buma; proj. Medusa Group; fot. Bartek Barczyk
Biurowiec Grupy Buma; proj. Medusa Group; fot. Bartek Barczyk


BARTEK BARCZYK

fotograf uzależniony od muzyki klasycznej oraz architektury; dokumentował życie zawodowe i prywatne m.in. Wojciecha Kilara i Krzysztofa Pendereckiego, oficjalny fotograf Krystiana Zimermana; od czterech lat współpracuje z Teatrem im. Juliusza Słowackiego w Krakowie; obecnie fotografuje też dla pracowni, takich jak WXCA, Konior Studio, Tremend i Medusa Group, oraz dla agencji OKK PR

rozumiem
Używamy plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z polityką plików cookies. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce. Korzystając z tej strony wyrażasz na to zgodę.